sobota, 6 września 2014

5.



Leżąc na kanapie w jego pokoju, wpatrywałam się w ekran telewizora, gdzie właśnie leciał jakiś film romantyczny. Spędzaliśmy ze sobą jeden z wolnych wieczorów, robiąc dokładnie to co prawie zawsze. Delektując się własną obecnością, celebrując każdą chwilę i nie myśląc o tym, że jutro już nie będzie tak kolorowo. Ale wracając do tego filmu. Przyznam się szczerze, że fabuła ani trochę do mnie nie przemawiała, historia była jedną z tych klasycznych, typowych romansideł, ale właśnie był taki jeden moment, który szczególnie mnie zaintrygował.
-Andreas? - zapytałam chłopaka, który leżał tuż obok mnie, cały czas trzymając mnie mocno w swoich objęciach. Było mi tak błogo i cudownie, że aż nie można tego opisać. Naprawdę, w tym momencie nie potrzebowałam absolutnie niczego więcej do szczęścia.
-Tak skarbie? – musnął swoimi wargami moją skroń, odgarniając zbłąkany kosmyk włosów.
-Myślisz, że z nami też tak będzie? - zapytałam niepewnie, odwracając się twarzą do niego.
-Mianowicie jak? – spojrzał na mnie uważnie.
-No wiesz, jak w tym filmie... - zauważyłam, że nadal mnie nie rozumie, więc dodałam. - Wierzysz, że my też będziemy trwać zawsze i szczęśliwie? – przygryzłam lekko dolną wargę, czekając na jego odpowiedź.
-Oczywiście, że tak. - pocałował mnie delikatnie w czoło wiedząc, że lubię kiedy to robi. Tylko on potrafi takimi najprostszymi rzeczami wywoływać u mnie nieopisaną radość.
-Ale 'zawsze' to takie poważne i ostateczne słowo... - westchnęłam cicho, na moment przymykając oczy. Chwilę później otworzyłam je znowu, pod wpływem dotyku Andreasa. Opuszkami swoich palców lekko dotykał mojego policzka.
-Od kiedy Cię poznałem, każdy dzień wydawał mi się inny. W momencie kiedy zrozumiałem, że w żadnym wypadku nie jesteś dla mnie tylko zwykłą koleżanką, ale dziewczyną, przez którą kompletnie straciłem głowę, byłem pewien, że nic nie będzie już takie samo. I dokładnie w ten sam sposób czuję się, kiedy spędzam kolejny dzień z tobą. Nie czuję się ani trochę znudzony, przybity, nie odczuwam rutyny ani niczego w tym stylu. Pragnę każdy kolejny dzień odkrywać razem z Tobą i za każdym razem kochać Cię jeszcze mocniej.
-Ale... - chciałam coś wtrącić, ale uniemożliwił mi to jego wskazujący palec, delikatnie położony na moich ustach.
-Kocham Cię, nie chcę stracić żadnego dnia z Tobą, nie wyobrażam sobie swojego dalszego życia, w którym miałoby Cię zabraknąć,  więc w naszym wypadku 'zawsze' i tak nie jest adekwatne. - wyszeptał, odsuwając palec by po chwili z celebracją musnąć moje usta.
-Zawsze. - sama cieszyłam się z tego, że w jego głowie są jakieś plany odnośnie przyszłości i że ja w tych planach również widnieje. Chociaż ‘cieszyłam się’ chyba nie jest dobrym stwierdzeniem. Tego ciepła, jakie rozpłynęło się wzdłuż mnie nie dało się podporządkować pod żadne dotąd znane mi pojęcie.
-I na zawsze. - dodał, tym razem całując mnie już znacznie bardziej z pożądaniem.

*******

Stałam twarzą w twarz z facetem, za którym jeszcze kilka miesięcy temu mogłabym wskoczyć w ogień. Zdecydowanie byłam gotowa na wszelkie poświęcenia. Nie czułam ani trochę skrępowania jego obecnością w tamtych momentach, mogłam rozmawiać z nim na wszelakie różne tematy, mogłam milczeć, a teraz miałam kompletną pustkę w głowie.
-Lena? - ponownie zapytał, podchodząc o krok bliżej. Automatycznie zrobiłam to samo z tym że mój krok wykonany był w tył. - Co ty tu robisz sama? – dodał widząc, że nikt mi nie towarzyszy w tym momencie.
-Nie jestem sama. - wydusiłam z trudem, modląc się w duszy aby Adrian, albo którykolwiek z chłopaków jak najszybciej do mnie wrócił. - Przyjechałam z chłopakami. - dodałam, skutecznie omijając jego utkwiony we mnie wzrok.
-Nic się nie zmieniłaś. - stwierdził, jakby to była zwyczajna rozmowa dwojga przyjaciół, a ja momentalnie poczułam wilgoć w kącikach oczu. On tak na poważnie?
-Oh naprawdę? - prychnęłam, wojowniczo zadzierając głowę do góry. Fakt, musiałam zebrać w sobie chyba wszystkie pokłady odwagi i pewności siebie. - Mi się wydaje, że sporo się zmieniłam. Co najważniejsze, nie mam na sobie ubranej białej sukni, ani na moim palcu nie widnieje żadna obrączka. Dziwne, prawda?
-Lena... - zaczął, zmieniając ton głosu na taki bardziej przybity. Pff, nie czułam w tym momencie nawet grama litości wobec niego. Nie po tym wszystkim. Nie po tym jak mnie potraktował. Nie po tym, ile czasu zmarnowałam użalając się nad sobą. Nie po tym, ile łez wylałam. Nie po całym tym bagnie w jakim mnie zostawił bez chociażby jednego słowa wyjaśnienia.
-Wiem jak mam na imię! - wybuchłam. - Nie masz prawa się do mnie odzywać! Nie masz prawa na mnie patrzeć, ani tym bardziej wymawiać mojego imienia! Nie masz do tego żadnego cholernego prawa, odkąd stwierdziłeś, że nasze wspólne życie chyba nie będzie jednak taką sielanką.
-Ale...
-Nadal to do Ciebie nie dotarło?! Jesteś moją PRZESZŁOŚCIĄ! Nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego! Zostawiłeś mnie samą pośród tego wszystkiego, a teraz jakby nigdy nic masz czelność do mnie podejść i powiedzieć, że 'nic się nie zmieniłam'?! Otóż, zmieniłam się! Moje wnętrze jest w kompletnej rozsypce, przez Ciebie! Mam wrażenie, że moje ciało utraciło już zdolność wytwarzania łez, przez Ciebie! Jestem kompletnym wrakiem człowieka i zupełnie nie wiem jak się w życiu odnaleźć, a to wszystko PRZEZ CIEBIE! Więc nie, nie zgodzę się z tobą. Zmieniłam się. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo.
-Lenuś, przepraszam. - na sam dźwięk zdrobnienia mojego imienia przez moment po moim ciele przebiegły dreszcze. On zawsze wymawiał to z taką słodyczą i miłością...
-Za co Ty mnie przepraszasz?! - Adrian proszę Cię, pospiesz się. - Przecież Ty po prostu 'nie mogłeś'.
-Wiem, że zachowałem się wtedy okropnie, ale to wcale nie jest tak... - podszedł do mnie jeszcze bliżej, a ja chcąc wykonać ten sam manewr do tyłu natrafiłam na chłodną przeszkodę w postaci ściany. - Chciałbym Ci to wszystko wytłumaczyć..
-Odsuń się ode mnie. - wyszeptałam wiedząc, że nic więcej z mojego gardła się już nie wydobędzie. Zapasy najwyraźniej się wyczerpały.
-Ja napraw...
-Nie słyszałeś co powiedziała?! - obok mnie rozległ się głos Chrisa. - Zabieraj się od niej i to natychmiast!
-Chris, my rozmawiamy. - spojrzał na Australijczyka, który to stanął przede mną, jakby chciał mnie ochronić przed Andreasem. Przy okazji odepchnął Szweda ręką, zwiększając między nami dystans. W tym momencie byłam mu cholernie wdzięczna za to, że się zjawił.
-Spływaj, póki moje miłosierdzie jeszcze się nie skończyło. Straciłeś swoją szansę rozmowy z nią w momencie, kiedy ją zostawiłeś SAMĄ! Powiedz mi, jak wielkim skurwielem trzeba być, żeby po tym wszystkim do niej podejść i w ogóle mieć czelność spojrzeć jej w twarz?
-Słuchaj, ta sprawa ciebie nie dotyczy, więc...
-Ona dotyczy nas wszystkich na równi, bo Lena jest naszą przyjaciółką. - koło nas nawet nie wiem skąd znalazł się Adrian, któremu towarzyszył ten sam chłopak, który przed meczem walnął mnie drzwiami. - Gdybyśmy nie byli w takim miejscu, w jakim jesteśmy, jak nic obiłbym Ci ryj, bez żadnych skrupułów. - doskonale wiedziałam, jak ze złości zacisnął dłonie w pięści. Oczywiście ręce lekko mu się trzęsły. - Po prostu spieprzaj stąd i więcej nie pokazuj się Lenie na oczy.
-Chłopaki, ja naprawdę... - chciał coś wtrącić, ale ponownie nie było mu to dane.
-Emil, zabierz swojego jebniętego kumpla, bo za moment będzie mógł pomarzyć o jeździe na motorze przez najbliższe pół roku. - Chris zwrócił się do chłopaka, stojącego koło Adriana. Ten tylko kiwnął głową, najwyraźniej nie do końca wiedząc co się dzieje, po czym podszedł do klubowego kolegi i położył mu dłoń na ramieniu.
-Andreas, odpuść. Idziemy. - pociągnął go lekko, co jednak nie przyniosło skutku. Szwed nadal stał na swoim miejscu, wpatrując się w chłopaków, zasłaniających mnie przed nim. - Nie stawiaj się idioto, idziemy! - tym razem włożył znacznie więcej siły w ciągniecie chłopaka, przez co chwilę później obaj zniknęli gdzieś w parkingu maszyn.
-Wszystko okej? - Adrian odwrócił się do mnie przodem, oddychając głęboko. - Nic Ci ten zjeb nie zrobił?
-Nie, wszystko okej... - wyszeptałam, po czym wybuchłam płaczem. - Zabierz mnie stąd! Ja chcę do domu. - mocno się w niego wtuliłam, nawet nie próbując hamować moich łez.
-Nie no, pierdolę groźbę zawieszenia, idę mu przyjebać! - warknął Chris i zapewne by to zrobił, gdyby na jego drodze nie stanął Ryan wraz z Darcy'm, którzy pojawili się sama nie wiem skąd. Obaj zatrzymali go, najwyraźniej słysząc wcześniej co ma zamiar zrobić.
-Nie wygłupiaj się! - Ryan potrząsnął nim lekko. - Po prostu wracajmy już do domu.
Chłopacy musieli wrócić jeszcze do swoich mechaników i zabrać swoje rzeczy z boksów. Stwierdzili, że tym razem samą mnie nie zostawią, więc towarzyszył mi Darcy. Chyba nie wiedział za bardzo jak zareagować, widząc mnie cały czas zalaną łzami, więc z trochę niepewną miną podszedł do mnie i przytulił jednym ramieniem.
-Nie płacz. Szwedzi to durnie. Zresztą, jakbym mieszkał w takim zimnie to pewnie też mózg by mi sfiksował. – palnął, na co mimowolnie parsknęłam krótkim śmiechem. Australijczyk tylko się wyszczerzył, w ten swój charakterystyczny sposób.
-Hej, przepraszam za niego. - koło nas po raz kolejny pojawił się owy chłopak, mówiący z tym śmiesznym, rosyjskim akcentem. - Nie wiem co się stało, ale nie powinnaś przez niego płakać.
-No tak, łatwo powiedzieć. - wytarłam mokre policzki, odsuwając się lekko od Darcy’ego. - Tak czy inaczej dzięki.
-I jeszcze raz przepraszam za te drzwi. - powiedział to z taką skruchą, że musiałam ponownie lekko parsknąć śmiechem. - Zawsze muszę coś odwalić. – podrapał się nerwowo po boku głowy.
-Naprawdę, nic się nie stało. - uśmiechnęłam się w jego kierunku. - Tak przy okazji, Lena jestem. - wyciągnęłam w jego stronę rękę
-Emil. - uścisnął moją dłoń. - Miło mi Cię poznać.
-I wzajemnie. - odpowiedziałam mu tym samym.
Niestety nie pogadaliśmy sobie zbyt długo, bo musiał pędzić do swojego teamu, a po mnie i Darcy’ego przyszedł Adrian razem z Chrisem i Ryanem. Pożegnałam się z nowo poznanym chłopakiem, po czym wyszłam z terenu stadionu bydgoskiej Polonii, przy towarzystwie wzroku pewnego Szweda.
Niech ten dzień już się skończy...


***
W Top100 najdłuższych rozdziałów by się ten nie znalazł, ale nic więcej już z niego wykrzesać nie mogłam.
 Podziękujcie 5SOS i MTV, że w ogóle jest o.O
LKF! <3

2 komentarze:

  1. Ferst ! :DD
    Nie no czekam już na dalsze części taka dawka śmiechu zawsze jest dobra :DDD
    LKF ! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam!
    Przepraszam, że tak dawno Ci nie odpisywałam, ale miałam mało czasu... Bla, bla, bla...
    Dobra, mogę się wyżyć w tym komentarzu co mi leży na sercu! Jak ja się cieszę, że chociaż gdzieś mogę, bo w tej frajerskiej pracy np. nie mogę napisać, że sram na rożne koncepcje nauki wychowania muzycznego. No dobra, nie sram są fajne, ale żeby je opisywać i w ogóle? Bez przesady! Dobra! Rozdział! Początek… Co za sielanka, prawie jak u mnie w pokoju. Znam na pamięć te wszystkie piękne i słodkie wyznania tyle, że u mnie są prawdziwe. A ten cały opowiadani owy Andreas chyba nie lał :/ „Zawsze i na zawsze…” Wyras mówi, że takie teksty tylko u nas są. A ten z czym tu wyjeżdża! Dobra, bo wybija mnie z rytmu. Najbardziej z całej tej „rozmowy” Leny z Andreasem, to rozwalało mnie to, że on nie wypowiedział nawet jednego zdania, bo każdy mu przerywał! HAHAHAHHAHA! No i ciągle miałam w głowie „próbuj dalej…” ahahahaha! A tu nic nie mógł powiedzieć, nieszczęśnik. W sumie nie nieszczęśnik, no ale wiesz o co mi chodzi. W ogóle Chris jaki koksu! <3 Ahhhh, mogłabym go zaliczyć do swojej świty ziomków, ale wiesz jakich ziomków :D Emil tam się przypałętał i w ogóle pewnie będzie się jarał Leną? Ale czemu? Czy Lena nie może być z Chrisem-Koksem? To byłoby takie suuuuper! No już dobra, odpuszczę jej tego mięśniaka *.* I tak najwspanialszym momentem rozdziału jest pojawienie się Warda! Łhoohohohohoho fanki piszczą i w ogóle rzucają się po ścianach. Do tego jego żarciki z piegowatej dupy, wspaniałe niczym truskawkowe studio <3 Kończę już moje przemowy, bo nie mogę już przestać się śmiać STEJ fazy xD Ja podziękuję sobie za to, że w końcu ŁASKAWIE zamieściłaś rozdział! :D
    PS. LKF <3

    OdpowiedzUsuń