Leżąc
na kanapie w jego pokoju, wpatrywałam się w ekran telewizora, gdzie właśnie
leciał jakiś film romantyczny. Spędzaliśmy ze sobą jeden z wolnych wieczorów,
robiąc dokładnie to co prawie zawsze. Delektując się własną obecnością,
celebrując każdą chwilę i nie myśląc o tym, że jutro już nie będzie tak
kolorowo. Ale wracając do tego filmu. Przyznam się szczerze, że fabuła ani
trochę do mnie nie przemawiała, historia była jedną z tych klasycznych,
typowych romansideł, ale właśnie był taki jeden moment, który szczególnie mnie
zaintrygował.
-Andreas?
- zapytałam chłopaka, który leżał tuż obok mnie, cały czas trzymając mnie mocno
w swoich objęciach. Było mi tak błogo i cudownie, że aż nie można tego opisać.
Naprawdę, w tym momencie nie potrzebowałam absolutnie niczego więcej do
szczęścia.
-Tak
skarbie? – musnął swoimi wargami moją skroń, odgarniając zbłąkany kosmyk
włosów.
-Myślisz,
że z nami też tak będzie? - zapytałam niepewnie, odwracając się twarzą do
niego.
-Mianowicie
jak? – spojrzał na mnie uważnie.
-No
wiesz, jak w tym filmie... - zauważyłam, że nadal mnie nie rozumie, więc
dodałam. - Wierzysz, że my też będziemy trwać zawsze i szczęśliwie? –
przygryzłam lekko dolną wargę, czekając na jego odpowiedź.
-Oczywiście,
że tak. - pocałował mnie delikatnie w czoło wiedząc, że lubię kiedy to robi.
Tylko on potrafi takimi najprostszymi rzeczami wywoływać u mnie nieopisaną
radość.
-Ale
'zawsze' to takie poważne i ostateczne słowo... - westchnęłam cicho, na moment
przymykając oczy. Chwilę później otworzyłam je znowu, pod wpływem dotyku
Andreasa. Opuszkami swoich palców lekko dotykał mojego policzka.
-Od
kiedy Cię poznałem, każdy dzień wydawał mi się inny. W momencie kiedy
zrozumiałem, że w żadnym wypadku nie jesteś dla mnie tylko zwykłą koleżanką,
ale dziewczyną, przez którą kompletnie straciłem głowę, byłem pewien, że nic
nie będzie już takie samo. I dokładnie w ten sam sposób czuję się, kiedy
spędzam kolejny dzień z tobą. Nie czuję się ani trochę znudzony, przybity, nie
odczuwam rutyny ani niczego w tym stylu. Pragnę każdy kolejny dzień odkrywać
razem z Tobą i za każdym razem kochać Cię jeszcze mocniej.
-Ale...
- chciałam coś wtrącić, ale uniemożliwił mi to jego wskazujący palec,
delikatnie położony na moich ustach.
-Kocham
Cię, nie chcę stracić żadnego dnia z Tobą, nie wyobrażam sobie swojego dalszego
życia, w którym miałoby Cię zabraknąć, więc w naszym wypadku 'zawsze' i tak nie jest
adekwatne. - wyszeptał, odsuwając palec by po chwili z celebracją musnąć moje
usta.
-Zawsze.
- sama cieszyłam się z tego, że w jego głowie są jakieś plany odnośnie
przyszłości i że ja w tych planach również widnieje. Chociaż ‘cieszyłam się’
chyba nie jest dobrym stwierdzeniem. Tego ciepła, jakie rozpłynęło się wzdłuż
mnie nie dało się podporządkować pod żadne dotąd znane mi pojęcie.
-I na
zawsze. - dodał, tym razem całując mnie już znacznie bardziej z pożądaniem.
*******
Stałam
twarzą w twarz z facetem, za którym jeszcze kilka miesięcy temu mogłabym
wskoczyć w ogień. Zdecydowanie byłam gotowa na wszelkie poświęcenia. Nie czułam
ani trochę skrępowania jego obecnością w tamtych momentach, mogłam rozmawiać z
nim na wszelakie różne tematy, mogłam milczeć, a teraz miałam kompletną pustkę
w głowie.
-Lena? -
ponownie zapytał, podchodząc o krok bliżej. Automatycznie zrobiłam to samo z
tym że mój krok wykonany był w tył. - Co ty tu robisz sama? – dodał widząc, że
nikt mi nie towarzyszy w tym momencie.
-Nie
jestem sama. - wydusiłam z trudem, modląc się w duszy aby Adrian, albo
którykolwiek z chłopaków jak najszybciej do mnie wrócił. - Przyjechałam z
chłopakami. - dodałam, skutecznie omijając jego utkwiony we mnie wzrok.
-Nic się
nie zmieniłaś. - stwierdził, jakby to była zwyczajna rozmowa dwojga przyjaciół,
a ja momentalnie poczułam wilgoć w kącikach oczu. On tak na poważnie?
-Oh
naprawdę? - prychnęłam, wojowniczo zadzierając głowę do góry. Fakt, musiałam
zebrać w sobie chyba wszystkie pokłady odwagi i pewności siebie. - Mi się
wydaje, że sporo się zmieniłam. Co najważniejsze, nie mam na sobie ubranej białej
sukni, ani na moim palcu nie widnieje żadna obrączka. Dziwne, prawda?
-Lena...
- zaczął, zmieniając ton głosu na taki bardziej przybity. Pff, nie czułam w tym
momencie nawet grama litości wobec niego. Nie po tym wszystkim. Nie po tym jak
mnie potraktował. Nie po tym, ile czasu zmarnowałam użalając się nad sobą. Nie
po tym, ile łez wylałam. Nie po całym tym bagnie w jakim mnie zostawił bez
chociażby jednego słowa wyjaśnienia.
-Wiem jak
mam na imię! - wybuchłam. - Nie masz prawa się do mnie odzywać! Nie masz prawa
na mnie patrzeć, ani tym bardziej wymawiać mojego imienia! Nie masz do tego
żadnego cholernego prawa, odkąd stwierdziłeś, że nasze wspólne życie chyba nie
będzie jednak taką sielanką.
-Ale...
-Nadal to
do Ciebie nie dotarło?! Jesteś moją PRZESZŁOŚCIĄ! Nie chcę mieć z Tobą nic
wspólnego! Zostawiłeś mnie samą pośród tego wszystkiego, a teraz jakby nigdy
nic masz czelność do mnie podejść i powiedzieć, że 'nic się nie zmieniłam'?!
Otóż, zmieniłam się! Moje wnętrze jest w kompletnej rozsypce, przez Ciebie! Mam
wrażenie, że moje ciało utraciło już zdolność wytwarzania łez, przez Ciebie!
Jestem kompletnym wrakiem człowieka i zupełnie nie wiem jak się w życiu
odnaleźć, a to wszystko PRZEZ CIEBIE! Więc nie, nie zgodzę się z tobą. Zmieniłam
się. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo.
-Lenuś,
przepraszam. - na sam dźwięk zdrobnienia mojego imienia przez moment po moim
ciele przebiegły dreszcze. On zawsze wymawiał to z taką słodyczą i miłością...
-Za co Ty
mnie przepraszasz?! - Adrian proszę Cię, pospiesz się. - Przecież Ty po prostu
'nie mogłeś'.
-Wiem, że
zachowałem się wtedy okropnie, ale to wcale nie jest tak... - podszedł do mnie
jeszcze bliżej, a ja chcąc wykonać ten sam manewr do tyłu natrafiłam na chłodną
przeszkodę w postaci ściany. - Chciałbym Ci to wszystko wytłumaczyć..
-Odsuń
się ode mnie. - wyszeptałam wiedząc, że nic więcej z mojego gardła się już nie
wydobędzie. Zapasy najwyraźniej się wyczerpały.
-Ja
napraw...
-Nie
słyszałeś co powiedziała?! - obok mnie rozległ się głos Chrisa. - Zabieraj się
od niej i to natychmiast!
-Chris,
my rozmawiamy. - spojrzał na Australijczyka, który to stanął przede mną, jakby
chciał mnie ochronić przed Andreasem. Przy okazji odepchnął Szweda ręką,
zwiększając między nami dystans. W tym momencie byłam mu cholernie wdzięczna za
to, że się zjawił.
-Spływaj,
póki moje miłosierdzie jeszcze się nie skończyło. Straciłeś swoją szansę
rozmowy z nią w momencie, kiedy ją zostawiłeś SAMĄ! Powiedz mi, jak wielkim
skurwielem trzeba być, żeby po tym wszystkim do niej podejść i w ogóle mieć
czelność spojrzeć jej w twarz?
-Słuchaj,
ta sprawa ciebie nie dotyczy, więc...
-Ona
dotyczy nas wszystkich na równi, bo Lena jest naszą przyjaciółką. - koło nas
nawet nie wiem skąd znalazł się Adrian, któremu towarzyszył ten sam chłopak,
który przed meczem walnął mnie drzwiami. - Gdybyśmy nie byli w takim miejscu, w
jakim jesteśmy, jak nic obiłbym Ci ryj, bez żadnych skrupułów. - doskonale
wiedziałam, jak ze złości zacisnął dłonie w pięści. Oczywiście ręce lekko mu
się trzęsły. - Po prostu spieprzaj stąd i więcej nie pokazuj się Lenie na oczy.
-Chłopaki,
ja naprawdę... - chciał coś wtrącić, ale ponownie nie było mu to dane.
-Emil,
zabierz swojego jebniętego kumpla, bo za moment będzie mógł pomarzyć o jeździe
na motorze przez najbliższe pół roku. - Chris zwrócił się do chłopaka,
stojącego koło Adriana. Ten tylko kiwnął głową, najwyraźniej nie do końca
wiedząc co się dzieje, po czym podszedł do klubowego kolegi i położył mu dłoń
na ramieniu.
-Andreas,
odpuść. Idziemy. - pociągnął go lekko, co jednak nie przyniosło skutku. Szwed
nadal stał na swoim miejscu, wpatrując się w chłopaków, zasłaniających mnie
przed nim. - Nie stawiaj się idioto, idziemy! - tym razem włożył znacznie
więcej siły w ciągniecie chłopaka, przez co chwilę później obaj zniknęli gdzieś
w parkingu maszyn.
-Wszystko
okej? - Adrian odwrócił się do mnie przodem, oddychając głęboko. - Nic Ci ten
zjeb nie zrobił?
-Nie,
wszystko okej... - wyszeptałam, po czym wybuchłam płaczem. - Zabierz mnie stąd!
Ja chcę do domu. - mocno się w niego wtuliłam, nawet nie próbując hamować moich
łez.
-Nie no,
pierdolę groźbę zawieszenia, idę mu przyjebać! - warknął Chris i zapewne by to
zrobił, gdyby na jego drodze nie stanął Ryan wraz z Darcy'm, którzy pojawili się
sama nie wiem skąd. Obaj zatrzymali go, najwyraźniej słysząc wcześniej co ma
zamiar zrobić.
-Nie
wygłupiaj się! - Ryan potrząsnął nim lekko. - Po prostu wracajmy już do domu.
Chłopacy
musieli wrócić jeszcze do swoich mechaników i zabrać swoje rzeczy z boksów.
Stwierdzili, że tym razem samą mnie nie zostawią, więc towarzyszył mi Darcy. Chyba
nie wiedział za bardzo jak zareagować, widząc mnie cały czas zalaną łzami, więc
z trochę niepewną miną podszedł do mnie i przytulił jednym ramieniem.
-Nie
płacz. Szwedzi to durnie. Zresztą, jakbym mieszkał w takim zimnie to pewnie też
mózg by mi sfiksował. – palnął, na co mimowolnie parsknęłam krótkim śmiechem. Australijczyk
tylko się wyszczerzył, w ten swój charakterystyczny sposób.
-Hej,
przepraszam za niego. - koło nas po raz kolejny pojawił się owy chłopak,
mówiący z tym śmiesznym, rosyjskim akcentem. - Nie wiem co się stało, ale nie
powinnaś przez niego płakać.
-No tak,
łatwo powiedzieć. - wytarłam mokre policzki, odsuwając się lekko od Darcy’ego.
- Tak czy inaczej dzięki.
-I
jeszcze raz przepraszam za te drzwi. - powiedział to z taką skruchą, że
musiałam ponownie lekko parsknąć śmiechem. - Zawsze muszę coś odwalić. –
podrapał się nerwowo po boku głowy.
-Naprawdę,
nic się nie stało. - uśmiechnęłam się w jego kierunku. - Tak przy okazji, Lena
jestem. - wyciągnęłam w jego stronę rękę
-Emil. -
uścisnął moją dłoń. - Miło mi Cię poznać.
-I
wzajemnie. - odpowiedziałam mu tym samym.
Niestety
nie pogadaliśmy sobie zbyt długo, bo musiał pędzić do swojego teamu, a po mnie i
Darcy’ego przyszedł Adrian razem z Chrisem i Ryanem. Pożegnałam się z nowo
poznanym chłopakiem, po czym wyszłam z terenu stadionu bydgoskiej Polonii, przy
towarzystwie wzroku pewnego Szweda.
Niech ten
dzień już się skończy...
***
W Top100 najdłuższych rozdziałów by się ten nie znalazł, ale nic więcej już z niego wykrzesać nie mogłam.
Podziękujcie 5SOS i MTV, że w ogóle jest o.O
LKF! <3
Ferst ! :DD
OdpowiedzUsuńNie no czekam już na dalsze części taka dawka śmiechu zawsze jest dobra :DDD
LKF ! <3
Witam!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak dawno Ci nie odpisywałam, ale miałam mało czasu... Bla, bla, bla...
Dobra, mogę się wyżyć w tym komentarzu co mi leży na sercu! Jak ja się cieszę, że chociaż gdzieś mogę, bo w tej frajerskiej pracy np. nie mogę napisać, że sram na rożne koncepcje nauki wychowania muzycznego. No dobra, nie sram są fajne, ale żeby je opisywać i w ogóle? Bez przesady! Dobra! Rozdział! Początek… Co za sielanka, prawie jak u mnie w pokoju. Znam na pamięć te wszystkie piękne i słodkie wyznania tyle, że u mnie są prawdziwe. A ten cały opowiadani owy Andreas chyba nie lał :/ „Zawsze i na zawsze…” Wyras mówi, że takie teksty tylko u nas są. A ten z czym tu wyjeżdża! Dobra, bo wybija mnie z rytmu. Najbardziej z całej tej „rozmowy” Leny z Andreasem, to rozwalało mnie to, że on nie wypowiedział nawet jednego zdania, bo każdy mu przerywał! HAHAHAHHAHA! No i ciągle miałam w głowie „próbuj dalej…” ahahahaha! A tu nic nie mógł powiedzieć, nieszczęśnik. W sumie nie nieszczęśnik, no ale wiesz o co mi chodzi. W ogóle Chris jaki koksu! <3 Ahhhh, mogłabym go zaliczyć do swojej świty ziomków, ale wiesz jakich ziomków :D Emil tam się przypałętał i w ogóle pewnie będzie się jarał Leną? Ale czemu? Czy Lena nie może być z Chrisem-Koksem? To byłoby takie suuuuper! No już dobra, odpuszczę jej tego mięśniaka *.* I tak najwspanialszym momentem rozdziału jest pojawienie się Warda! Łhoohohohohoho fanki piszczą i w ogóle rzucają się po ścianach. Do tego jego żarciki z piegowatej dupy, wspaniałe niczym truskawkowe studio <3 Kończę już moje przemowy, bo nie mogę już przestać się śmiać STEJ fazy xD Ja podziękuję sobie za to, że w końcu ŁASKAWIE zamieściłaś rozdział! :D
PS. LKF <3