sobota, 24 maja 2014

Prolog



Październik, 2008.

Stojąc przed lustrem widziałam w odbiciu dziewczynę o ciemnych włosach, równie ciemnych oczach, niepewnej minie i niepewności w tęczówkach. Śnieżnobiała suknia zdobiąca jej ciało, kontrastowała z jej ciemną karnacją, nabytą podczas niedawnej, kilkudniowej wycieczki do słonecznej Hiszpanii. Delikatny welon opadał swobodnie w dół, dopełniając całego wizerunku.
Kim była ta dziewczyna?
Czy w najważniejszym dniu swojego życia nie powinna emanować szczęściem na zewnątrz, promienieć uśmiechem i pewnością siebie?
Czy nie powinna być całkowicie i niezaprzeczalnie przekonana o słuszności swojego postępowania?
I szczerze powiedziawszy, w głębi duszy tak właśnie się czuła.
Wiedziała co robi, wiedziała że jest to najważniejsza chwila w jej życiu, że nic nie będzie w stanie tego momentu zastąpić.
Tylko dlaczego podświadomie czuła, że coś pójdzie nie tak? Że coś jest nie do końca doskonale?
Przecież goście zapewne już czekają.
Podobnie jak wystrojony kościół, ksiądz, druhna, zapłakani rodzice. Zapłakani łzami szczęścia.
A dziewczyna z odbicia w lustrze wcale nie była spokojna i opanowana.
Przecież ona sama jest jeszcze dzieckiem!
Dziewiętnaście lat to nie jest odpowiedni wiek do zamążpójścia. Powinna teraz szaleć, imprezować z kim się da, korzystać z pełni życia, a nie uwijać sobie szczęśliwego gniazdka z mężem.
Ale co zrobić, kiedy serce za każdym razem bije mocniej na jego widok? I dzieje się tak już od prawie trzech lat. Nieprzerwanie, dzień po dniu zakochiwałam się w nim coraz bardziej, delektując się każdą sekundą z nim spędzoną.
I tylko to się teraz liczyło.
Bo cóż może być ważniejszego od prawdziwej miłości?

***

-Lena, możemy porozmawiać? - cichy szept rozbrzmiał tuż koło mojego lewego ucha. Spojrzałam na Andreasa, nie ukrywając zdziwienia. Za parę minut rozpocząć się miała ceremonia ślubna, a on prosi mnie o rozmowę?
Cichy głos w mojej głowie kolejny raz alarmował mnie, że coś jest nie tak. Nie zwracałam na niego uwagi. Nie teraz, nie w tej chwili. Przecież teraz nic już nie może się źle stać, prawda?
-Okej, chodźmy do tej bocznej kapliczki. - złapałam go za dłoń, po czym oboje udaliśmy się we wskazane miejsce. Przymknęłam lekko drzwi, wpatrując się z uwagą w twarz ukochanego, starając się wyczytać z niej jakikolwiek znak dotyczący tego, co się stało.
Andreas nerwowo chodził po pomieszczeniu, wykręcając ze zdenerwowaniem palce swoich dłoni.
-Możesz w końcu przestać i powiedzieć mi co się stało? - spojrzałam na niego z uwagą. - Skarbie, co się dzieje? - pogłaskałam go czule po policzku. Przymknął na moment oczy, jakby delektując się tym gestem, po czym złapał moją dłoń w swoją i delikatnie oderwał ją od swojej twarzy.
-Nie mogę. - spuścił wzrok na podłogę.
-Czego nie możesz? - serce przyspieszyło swój bieg, krew szumiała mi w uszach."Nic złego nie może się już stać! Nie może!"
-Nie mogę tego zrobić. Ja... - pokiwał nerwowo głową, jakby chciał odegnać od siebie złe myśli. - Nie mogę wziąć z Tobą dzisiaj ślubu.
Na moment zapomniałam jak się oddycha, zapomniałam o mruganiu, zapomniałam o całym świecie. O świecie, który jeszcze kilka minut temu był przepełniony szczęściem i marzeniami o przyszłości bez żadnej skazy. Teraz z tego świata zostały już tylko zgliszcza.
Co on przed chwilą powiedział?!
-Mógłbyś... Ja chyba... Nie... To jakiś... Boże! - zakryłam na moment twarz dłońmi, kręcąc nerwowo głową. - Powiedz, że żartujesz.
-Lena, jesteś dla mnie osobą ważną, jeśli nie najważniejszą, ale... - na moment zamilkł, rozcierając palcem wskazującym skroń. - Nie mogę tego zrobić. Przepraszam... - ucałował z celebracją moje czoło, po czym wyszedł z pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi z cichym kliknięciem.
Wyszedł z pomieszczenia, z mojego życia, z tej właśnie chwili, zostawiając mnie samą z burzą w umyśle i rozharatanym doszczętnie sercem.



*******
Witam i o zdrowie pytam :)
No więc tak, mamy prolog, i to prolog, który powstał w uwaga... 2009 roku o.O
Nie będę zdradzać absolutnie żadnych szczegółów odnośnie tego opowiadania, wszystko wyjaśni się w miarę pojawiania się kolejnych części :)
Co jeszcze mogę dodać?
Mam nadzieję, że te opowiadanie przypadnie wam do gustu tak samo jak moje poprzednie (to).
O częstotliwości dodawania kolejnych części nie chcę również nic mówić, bo nie chcę składać deklaracji, które w przyszłości mogą być bez pokrycia.
Będę starała się dodawać w miarę możliwości :)
Więc, do usłyszenia?

xxx

PS: dziękuję Rose, za cudowny szablon! wiem, mówię Ci to osiem razy dziennie, ale jesteś nieziemska! *_*
 
https://twitter.com/nikax92