piątek, 25 września 2015

14.

-Jak myślisz? Co oni tam tak długo robią? - zapytał Darcy, wygodniej rozkładając się na kanapie w salonie. Właśnie trwała przerwa między jednym a drugim odcinkiem Top Gear'a, którego mógłby oglądać non stop (nawet z wkurzającym polskim lektorem, który zagłuszał angielski) ze względu na genialnych prowadzących. Serio, ci kolesie byli wprost mistrzowscy i gdyby tylko miał takie prawo, zarządziłby obowiązkowe i codzienne maratony dla wszystkich. Bez wyjątku.
-A skąd ja mam to wiedzieć? - prychnął Adrian, przecierając zmęczone oczy swoją dłonią. Dopadł go delikatny kryzys i jest niemal pewien, że za maksymalnie pół godziny przeprosi się ze swoim łóżkiem i ponownie padnie w jego objęcia. I będą żyli długo i szczęśliwie. Wizja idealna.
-No to trzeba to sprawdzić! Co to ma być za izolowanie się od nas? Ja rozumiem wszystko, zmęczenie po imprezie, jakieś z dupy wzięte miłosne uniesienia czy jakieś inne gówno, ale szanujmy się! Nie po to marnuję swój cenny czas, żeby siedzieć na dupie przed telewizorem i oglądać najlepszy program świata. - rozkręcił się, a jak wiadomo powszechnie już od dawien dawna, rozkręconego Darcy'ego cholernie ciężko jest przystopować. Udało się to tylko nielicznym i w sumie nadal zostaje w strefie tajemnic jak im się to udało. - I o ile Top Gear'a jeszcze bym jakoś strawił, o tyle z ciebie nie jest żadna seksowna czika, więc towarzystwo to jest raczej do dupy. - dodał po chwili.
-Po pierwsze, wal się na ryj gówniarzu, po drugie dalej się wal, a po trzecie jak jesteś taki za nimi stęskniony i spragniony ich towarzystwa, że nie wytrzymasz bez nich nawet sekundy, to sam idź sprawdź, co robią. Mnie w to nie mieszaj. - odpowiedział mu, nie zwracając najmniejszej uwagi na jego poirytowane prychnięcia i przewalanie oczami. Podświadomie wyczuwał, że w żaden sposób i w żadnym stopniu nie powinni przeszkadzać tej dwójce. Już od jakiegoś czasu wyczuwał między nimi jakąś dziwną atmosferę. To może zabrzmieć głupio, ale taka była prawda. Wystarczyło tylko uważnie im się przyglądać i obserwować ich gesty. Te spojrzenia, które sobie wzajemnie posyłali, ten wzrok Chrisa, który z napięciem wyszukiwał w tłumie jej sylwetki, a kiedy tylko ją wypatrywał, momentalnie się rozluźniał, jakby upewniał się, że jest bezpieczna i wszystko z nią dobrze. Te uśmiechy, które pojawiały się na twarzy, kiedy tylko go widziała, nawet jeśli on sam jej nie dostrzegał. To nie mogły być przypadkowe reakcje, a już na pewno wytłumaczeniem nie mogło być to, że się przyjaźnią. On również przyjaźni się z Leną, cholera, zna ją odkąd była małym brzdącem płaczącym podczas oglądania Muminków, z wiecznie roztrzepanymi włosami i wiecznie za nim chodzącą. Kochał ją jak członka swojej rodziny, jest dla niego jak siostra, zawsze będzie o nią dbał, będzie się o nią martwił i zrobi wszystko, żeby była szczęśliwa i to można było nazwać przyjaźnią. Z całą pewnością przyjaźnią nie było to, co zaczęło się powoli rodzić między tą dwójką. Nawet jeśli oni będą szli w zaparte i z uporem maniaka będą powtarzać, że nic się nie dziele, to on nie jest ślepy. A już na pewno nie jest ślepy na sprawy między tą dwójką.
Skłamałby gdyby powiedział, że nie miał pewnych obaw. Chris jest jego przyjacielem, jest świetnym gościem, ale nie jest tajemnicą fakt, że w jego życiu póki co najwięcej miejsca było na zabawę, imprezy i czerpanie z życia ile się tylko da garściami. Nie był do końca przekonany, czy byłby gotowy na zmianę swojego podejścia do wielu spraw i ustatkowanie się. Lena jest cholernie czułą osobą i chociaż nie zawsze to widać na pierwszy rzut oka, ale jeśli już się w kimś zakocha, to oddaje się temu komuś w stu procentach. Powierza mu całą siebie i to, jak ta osoba będzie ją traktowała i jaki będzie miała do niej stosunek, mocno odbije się na jej psychice. Wszyscy wiedzą jak potoczyła się sytuacja z Andreasem, jak bardzo ją to dotknęło i w pewien sposób zdewastowało wewnętrznie. Potrzebowała cholernie dużo czasu, żeby po tym wszystkim dojść do siebie chociaż w niewielkim stopniu i ostatnie czego by dla niej pragnął to powtórka z rozrywki. Nie miał żadnej pewności co do tego, że w tym przypadku skończy się tak samo jak ze Szwedem. Znał Chrisa, wiedział, że nigdy nie chciałby być powodem łez Leny, ale czy nie pomyliłby miłości ze zwykłym pożądaniem, czy czymś w tym stylu?
Cholera, dlaczego on się martwi na zapas? Dlaczego od razu zakłada najgorszy możliwy scenariusz? Równie dobrze wszystko może być w porządku, mogą oszaleć na swoim punkcie, wziąć ślub i spłodzić dziesiątkę dzieci. Bez względu na kolejność.
-Słuchasz mnie w ogóle? - z zamyślenia wyrwał go Darcy, a konkretniej jego ręka, która walnęła go w ramię i daleko było w tym geście do pojęcia "delikatnie" czy też "subtelnie". - Ja się produkuję jak pojebany, a ty mnie olewasz! No wielkie dzięki! - oburzył się.
-Nie sraj żarem, gówniarzu. - tym razem to Adrian przewalił oczami.
-Idę sprawdzić co te antyspołeczne gamonie wyczyniają. - zarządził Australijczyk i zanim Adrian zdążył chociażby zamrugać, wystrzelił w kierunku pokoju brunetki, gdzie znajdowała się ona sama wraz z Chrisem. To musiało skończyć się katastrofą więc od razu zerwał się z kanapy i ruszył za tym nadpobudliwym durniem, żeby powstrzymać go od zrobienia jakiejś głupoty. Nie udało mu się zapobiec najgorszemu, bo zauważył, że Darcy wszedł już do środka, ale nie słyszał żadnych krzyków, przekleństw czy odgłosów walki, więc od razu poszedł w jego ślady, wchodząc do środka. I podobnie jak sam Darcy, stanął na środku pokoju wgapiając się z głupią miną w stronę łóżka. W stronę łóżka, na którym leżała Lena wraz z Chrisem, chociaż bardziej prawidłowo brzmiącą wersją byłoby: Lena leżała NA Chrisie. Jej głowa spoczywała na jego torsie, ręka tuż obok nie, unosząc się w rytmie spokojnego oddechu Australijczyka. A sam brunet obejmował ją ramionami jakby nie miał najmniejszego zamiaru jej wypuszczać nawet na sekundę, a sądząc po delikatnym uśmiechu na jego twarzy, cała ta sytuacja ani trochę mu nie przeszkadzała. No to się porobiło.
-A to ciućmuny! - odezwał się Darcy, totalnie psując moment. Całe szczęście ta dwójka spała na serio mocnym snem i nawet donośny głos chłopaka nie był w stanie ich obudzić. - Budzimy ich? - zwrócił się do Adriana już nieco ciszej.
-Zwariowałeś? - Miedziak spojrzał na niego jak na idiotę. - Jedyne to w tym momencie robimy to wypad stąd. - nie czekając aż Australijczyk zacznie się burzyć i głośno protestować, wypchnął go z pokoju, starając się zrobić przy tym jak najmniej hałasu.
I oby kiedyś nie musiał tego żałować.
Oby, oby oby!

***

Błogą chwilę ciszy, spokoju i relaksacyjnego oddania się w objęcia głębokiemu snu, pełnemu kolorowych i pozytywnych snów, przerwał odgłos dzwoniącego telefonu. Z głośnym westchnieniem uchyliłam niechętnie oczy, mrugając kilkukrotnie aby odzyskać ostrość widzenia.A kiedy już ją odzyskałam, nie mogłam powstrzymać promiennego uśmiechu, który momentalnie zawitał na mojej twarzy. Nie mam pojęcia jak do tego doszło, że obudziłam się w obecnej pozycji, ale musiałabym być totalnie głupia i na dodatek perfidnie skłamać, gdybym powiedziała, że mi to nie odpowiada. Bo odpowiadało! I to cholernie, cholernie, cholernie bardzo!
Dopiero po kilku minutach bezczynnego leżenia i delektowania się chwilą przypomniałam sobie o telefonie, a konkretniej smsie jaki na niego dostałam. I mam nadzieję, że to będzie coś ważnego, a nie jakaś durna wiadomość od operatora, bo wtedy się wkurzę. Bardzo, bardzo, bardzo się wkurzę!
Za wszelką cenę starając się nie obudzić Chrisa, wyplątałam się z jego ciasnego uścisku, stosując przy tym nie lada akrobacje. Brunet tylko mruknął coś pod nosem, poprawiając swoją pozycję na łóżku. Pomacał dłonią dookoła siebie, jakby podświadomie czegoś poszukiwał i chwilę później znieruchomiał, marszcząc lekko czoło i brwi. Nie muszę dodawać, że moje wewnętrzne emocje niemal nie wystrzeliły na powierzchnię niczym pieprzony gejzer, prawda? Cholera, co się ze mną dzieje? Ogarnij się Lena!
Potrząsając głową, chcąc w ten sposób odgonić niechciane myśli, sięgnęłam po leżący na stoliku telefon. Odblokowałam urządzenie, odgarniając drugą dłonią niesforne kosmyki włosów, które z uporem maniaka kierowały się ku mojej twarzy. Widząc nadawcę wiadomości i jej treść momentalnie zamarłam. Puls znacznie mi przyspieszył, podobnie jak oddech, a serce pracowało jak po przebiegnięciu maratonu.
Co do cholery?

"Możemy się spotkać?"

Trzy, na pierwszy rzut oka wcale nie tak bardzo znaczące słowa. W połączeniu z nadawcą nabierały jednak podwójnej siły oddziaływania.
Bo tym nadawcą był nie kto inny jak Andreas Jonsson.
Chce się spotkać? Chce się spotkać ZE MNĄ?! Po co? Dlaczego? Co się stało? Kiedy? Z jakiej okazji? Gdzie? Jak?
Milion myśli przebiegało mi obecnie po głowie, zostawiając po sobie totalny chaos. Nie mogłam się skupić absolutnie na niczym. Wpatrywałam się w wyświetlacz telefonu jak zaczarowana, starając się ogarnąć tę burzę, która się właśnie rozpętała wewnątrz mnie. Powiedzieć, że jestem zaskoczona, zdziwiona i wyprowadzona z równowagi to totalne nieporozumienie. Było o niebo gorzej!
-Lena? - usłyszałam za sobą zaspany głos Chrisa, ale nie byłam w stanie zareagować w jakikolwiek sposób. - Dlaczego nie śpisz? - nie musiałam nawet na niego patrzeć żeby wiedzieć, że marszczy brwi w zaciekawieniu. - Dlaczego zrzuciłaś telefon? - dodał, a ja już miałam się go zapytać, o czym on mówi, kiedy spostrzegłam, że moje dłonie rzeczywiście nie trzymają już urządzenia, które leży na podłodze. Zapewne dlatego Chris już nie śpi. Odgłos upadku musiał go obudzić, chociaż ja nawet nie zwróciłam na to uwagi. - Co się stało? - w tonie jego głosu pojawiła się już nawet nie nutka co cała symfonia zaniepokojenia. Momentalnie wstał z łóżka, podnosząc mój telefon z podłogi i patrząc na mnie z wyraźnym wyczekiwaniem. Widząc jednak, że póki co, to za dużo to ja mu nie wytłumaczę, odblokował urządzenie wpatrując się w wyświetlacz, na którym nadal była widoczna wiadomość od Szweda. - No to są chyba jakieś pierdolone żarty! - tego się mogłam podświadomie spodziewać. - Co to kurwa ma być?!
-Nie wiem. - odpowiedziałam, znacznie ciszej niż Australijczyk.
-Jak to nie wiesz?! - gołym okiem dało się zauważyć, że brunet jest totalnie wyprowadzony z równowagi, albo przynajmniej jest na dobrej drodze do tego. - Kiedy dostałaś tego smsa?
-Przed chwilą. - odchrząknęłam delikatnie chcąc sprawić, aby mój głos brzmiał pewniej i nieco głośniej. - Przeczytałam go przed chwilą.
-Odpisałaś coś? - zapytał, mrużąc podejrzliwie oczy.
-Nie. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-I nie zamierzasz. - odłożył telefon z powrotem na szafkę, wpatrując się we mnie niemal mrożącym krew w żyłach spojrzeniem. - Bo nie zamierzasz, prawda? - nie otrzymując ode mnie żadnej odpowiedzi, a na dodatek widząc, jak przygryzam nerwowo wargę, przeczesał gwałtownie swoje włosy. - Chyba sobie ze mnie kurwa żartujesz!
-Chris, a jeśli stało się coś poważnego? - zaczęłam, nieco wystraszonym głosem. To nie tak, że pałałam wielkim entuzjazmem na myśli o spotkaniu ze Szwedem, bo tak nie było.
Nie było, prawda?
-I co z tego?! - jeśli Australijczyk wcześniej się hamował, teraz opuścił już wszelkie blokady. - Serio, Lena, co z tego?! Mam Ci przypomnieć, jak cię potraktował, jak się zachował, co zrobił i jak to się wszystko skończyło? Na serio, chcesz tego?
-To nie tak...
-A jak?! - krzyknął. Aż dziwne, że ani Adrian, ani Darcy jeszcze nie wpadli zaalarmowani do pokoju. - Kurwa, płakałaś po nim tyle czasu, tyle czasu wracałaś do normy, a teraz wystarczyło, że napisał jednego głupiego smsa, a tobie odpierdala? Zwariowałaś?!
-Spotkam się z nim, zobaczę czego chce, porozmawiam... Przecież to niczego nie zmienia w tej sytuacji. - bawiłam się nerwowo palcami czując, że cała ta sytuacja nie zmierza ku szczęśliwemu końcu.
-Niczego nie zmienia?! OCZYWIŚCIE, ŻE WSZYSTKO KURWA ZMIENI! - jego złość przechodziła powoli w furię i choćbym bardzo chciała, nie potrafiłam go za to winić. W tym momencie nie potrafiłam w ogóle trzeźwo myśleć, a co dopiero podejmować jakieś klarowne decyzje, bez względu na to, czy byłaby to zgoda na spotkanie ze Szwedem, czy wręcz przeciwnie. - Znowu nawkłada ci do głowy jakiś głupot, namiesza ci we łbie, a na końcu zostawi, czyli coś, co on potrafi robić najlepiej na świecie. Nie widzisz tego? Przecież tak dobrze sobie bez niego już radziłaś! Wyszłaś z tego dołka, odbudowałaś się psychicznie, podniosłaś się, znowu chcesz do tego wracać? - mówił szybko, niemal z desperacją.
-Nie rozumiesz...
-Masz rację, kurewsko tego nie rozumiem! - desperacja znowu zniknęła, zastąpiona czystym gniewem. - I wiesz co? - splótł ręce na torsie, patrząc na mnie chłodnym wzrokiem. - Nie chcę tego rozumieć. Rób co chcesz. Zresztą, kurwa, jak zawsze! - i to mówiąc, wyszedł z pokoju, głośno trzaskając przy tym drzwiami.
Zdecydowanie nie takiego przebudzenia oczekiwałam.
Zdecydowanie.




*******
Milion lat później, jest.
Amen.
Enjoy this drama time!
<3


PS: #DW43