wtorek, 17 listopada 2015

15

Pozostała reszta dnia minęła mi w gruncie rzeczy na snuciu się bez celu po mieszkaniu i myśleniu o tym wszystkim. Poszukiwałam jak najlepszego wyjścia z tej całej sytuacji i z każdą chwilą coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że takowego nie ma. Cokolwiek bym nie robiła, jakkolwiek się nie zachowała, zawsze będzie ktoś bądź coś, co na tym ucierpi. tak, odnoszę się tutaj międz innymi do Chrisa i jego reakcji.
Okąd wyszedł z mojego pokoju, przy okazji głośno trzaskając drzwiami, nie odezwał się ani słowem. Ubrał się w swoje rzeczy, zabrał torbę i nie mówiąc totalnie nic do nikogo wyszedł z mieszkania. Tak, oczywiście, że wtedy też trzasnął drzwiami, no bo jakże by inaczej. Zachowywał się gorzej niż naburmuszony nastolatek, któremu matka nie pozwala na pójście na jakąś imprezę, czy coś w tym stylu. Serio, dzieciak jakich mało.
Tym co mnie zdziwiło, był fakt, że Adrian całkowicie się z nim zgadzał i w stu procentach popierał każde słowo, jakie padło z ust Australijczyka, a przynajmniej większość z nich. W normalnych warunkach zapytałabym się go, w jakiej lidze on gra i po czyjej stronie powinien stać bezwarunkowo, ale chyba nie o to chodziło w całej tej sytuacji, prawda? Tak czy inaczej, Adrian w zastępstwie Chrisa suszył mi głowę jak nakręcony.
-Serio, Lena, jesteś totalnie głupia jeśli chociaż przez chwilę pomyślałaś nad tym, żeby zgodzić się na spotkanie z tym szwedzkim idiotą. Po co ci to potrzebne do szczęścia? Chcesz żeby KOLEJNY RAZ namieszał ci w głowie i zostawił z powodów jakichś własnych chorych urojeń, o których wie tylko on sam? A przynajmniej powinien wiedzieć. To jest chore Lena! CHO-RE! - produkował się jeszcze dobre dziesięć minut, cały czas powtarzając jak bardzo debilny jest to pomysł, jak wielką idiotką jestem, że w ogóle biorę pod uwagę zgodę i jak ogromną ma nadzieję, że pójdę ostatecznie po rozum do głowy. Tak w skrócie mówiąc.
Jednakże, tym, co zdziwiło i zaskoczyło mnie najbardziej to Darcy, stojący za mną murem i twardo kłócący się z Adrianem, że powinnam, mimo wszystko, spotkać się z Andreasem i porozmawiać.
-Kurwa, przecież to, że się z nim spotka, nie oznacza automatycznie, że od razu padnie mu do stóp, straci dla niego głowę i wyzna dozgonną miłość. Dajcie spokój przecież to nie jest żadna męska piękność, a jego zęby są trzecią widzianą z kosmosu rzeczą, zaraz po Murze Chińskim i twojej oczojebnej kurtce. - dowalił Adrianowi, przez co, nawet mając tak beznadziejny humor, musiałam parsknąć śmiechem. Ten człowiek jest nie do podrobienia, serio. - Poza tym, nie przypominam sobie, żeby Lena była pod prawną opieką któregokolwiek z nas, jak jakaś ubezwłasnowolniona wariatka i sama może zdecydować, co jest dla niej dobre, a co nie. Ogarnijcie się ludzie, serio, bo czasami czuję się, jakbym był jedynym normalnie rozumującym człowiekiem z naszej paczki. - zgodnie ze swoim zwyczajem przewalił oczami, a ja już teraz wiedziałam, że debata na tym się nie zakończy.
-Po pierwsze, odpierdol się od mojej kurtki, szczylu. Po drugie, skąd ty znasz takie trudne słowa jak ubezwłasnowolniona, gnoju bez szkoły. Po trzecie, jesteś najmłodszy i nie zapominaj, że dzieci i ryby głosu nie mają, więc się nie udzielaj i nie wtrącaj, jak dorośli rozwiązują swoje problemy. - a nie mówiłam, że to nie koniec?
-To nie są wasze problemy, debile kaukazkie! To są problemy LENY i może pozwolicie jej samej decydować, skoro jest już pełnoletnia i ma rozum na właściwym miejscu? Serio, czasami się zastanawiam, czy wy zostawiacie mózgi na pralkach, czy jak? Poza tym, nie ciekawi was co ten dekiel ma do powiedzenia, skoro chce się z nią spotkać? Poważnie? - zapytał, jakby nie dowierzając. No tak, Darcy, wiecznie ciekawe jajo i człowiek, który absolutnie musi wiedzieć wszystko o wszystkich, w końcu wyskoczył z tym argumentem.
-Mógłby jej nawet wyrecytować wierszyk o jebanej Lokomotywie, mam to w dupie, Lena nie powinna się z nim spotykać i koniec kropka!
Tak, ta debata/kłótnia trwała jeszcze długi, długi, naprawdę długi czas, a ja tylko siedziałam w salonie, przysłuchując się temu wszystkiemu, a przynajmniej robiąc to co jakiś czas i myśląc. Intensywnie myśląc, analizując, w myślach robiąc sobie tabelkę, która po jednej stronie miała argumenty za spotkaniem z Andreasem, a po drugiej przeciw.
Co było za?
No cóż. Darcy dobrze powiedział, że ciekawość jest odpowiednim argumentem. Byłam ciekawa o co może mu chodzić, skoro odezwał się do mnie po tak długim czasie ciszy. Może chciał wyjaśnić mi wszystkie te pytania i niedomówienia odnośnie tego nieszczęsnego ślubu, do którego wcale nie doszło? Może chciał mi przedstawić swój punkt widzenia, powiedzieć, dlaczego zachował się tak, a nie inaczej? Nie wiem dlaczego, ale podświadomie czułam, że chciałam poznać odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Nie wiem, w czym miało mi to pomóc, do czego było mi to potrzebne, ale nadal.
A co znajdowało się po przeciwnej stronie?
W skrócie mówiąc, moja cholerna niepewność. Nie wiedziałam, czy w momencie kiedy ponownie zobaczę go na żywo, nie posypię się jak pieprzony domek z kart i emocjonalnie nie rozwalę się na kolejne długie miesiące. Wydaje mi się, że jestem już ponad tym, że mam to za sobą, że ochłonęłam i że nauczyłam się żyć na nowo, ale co innego jest mówić to sobie teraz, a co innego powtarzać to sobie stojąc twarzą w twarz z człowiekiem, który był powodem tego wszystkiego. Trochę obawiałam się tego, jak zareaguje na to wszystko moje serce, czy przypadkiem w jakimś głupim zrywie nie zabije znowu nieco mocniej. W końcu miłość to coś, co nie mija ot tak sobie, tak? A prawdą jest to, że kurewsko mocno kochałam tego człowieka. I nie wiem, czy użyłam tutaj odpowiedniego czasu.
Przygryzając nerwowo dolną wargę, wyciągnęłam z kieszeni spodni telefon. Pospiesznie, chociaż trochę niepewnie weszłam w skrzynkę odbiorczą, czytając po raz kolejny wiadomość od Andreasa. Nie wiedząc, co mu odpowiedzieć, powróciłam do skrzynki, by pod wiadomością od Szweda zobaczyć moją konwersację z Chrisem. Z Chrisem, których cholera wie, gdzie teraz jest i co takiego robi. Z Chrisem, który przydałby mi się teraz jak nigdy. Niekoniecznie w swojej obrażonej, rozdrażnionej i trzaskającej wymownie drzwiami wersji.

"Nadal jesteś na mnie zły?"

Wystukałam pospiesznie na klawiaturze, nieco nerwowo oczekując na odpowiedź. Minęły jakieś trzy minuty, aż w końcu się jej doczekałam. To i tak sukces, bo znając jego jednym z wariantów było to, że totalnie mnie oleje i nie odpisze.

"Nie byłem na ciebie zły.. No dobra, byłem, ale doskonale wiesz dlaczego."

Chris piszący wiadomości bez wstawienia żadnej emotikonki, to nie jest normalny Chris, którego znam na co dzień. Nadal olewając głośno spierającego się Adriana i Darcy'ego, zawzięcie klikałam w klawiaturę wyświetloną na ekranie mojego telefonu.

"Problem w tym, że nie wiem :| Serio, Chris, nie wiem co zrobiłam, że tak zareagowałeś."

Tym razem odpowiedź przyszła zdecydowanie szybciej, niż poprzednia.

"Żartujesz, prawda? -.- Myślisz że to, że chcesz się spotkać ze swoim byłym, to nie jest wystarczający powód, żebym się wkurwił?"

Dlaczego odniosłam wrażenie, że zabrzmiał tutaj jak zazdrosny chłopak, piszący do swojej dziewczyny, która wywinęła jakiś numer z innym kolesiem? Boże, historia rodem jak z jakiegoś fanfiction... Brakuje jeszcze tego, żeby pojawił się jakiś wątek z gangami, strzelaninami i wyścigami samochodowymi.. Matko, zdecydowanie muszę ograniczyć czytanie tego typu rzeczy. Zdecydowanie!

"Dlaczego tak bardzo Cię to wkurzyło?"

Oczekując na kolejną odpowiedź siedziałam jak na szpilkach i za cholerę nie mogłam odpowiedzieć sobie dlaczego. Bo przecież nie powinno tak być, nie? Dobra, to jest mój przyjaciel, nie cierpię kiedy jest na mnie zły bądź kiedy się kłócimy, ale... Cholera, za bardzo to wszystko analizuję!

"Nieważne. Serio Lena, nieważne. Zrobisz jak uważasz."

Podświadomie wiedziałam, że nic więcej już od niego nie wyciągnę, więc nawet nie zamierzałam pisać kolejnej wiadomości. Odłożyłam telefon koło siebie na fotel, podciągając nogi bliżej klatki piersiowej i oplatając je swoimi ramionami.
"Weź się kurwa w garść!" powtarzałam samej sobie. Nie jestem przecież jakimś cholernym dzieciakiem, który nie potrafi samodzielnie rozwiązywać własnych problemów, do jasnej cholery. Jestem już duża, potrafię o siebie zadbać i zdecydowanie potrafię sama podejmować decyzje. Bez pomocy innych. Poza tym czas najwyższy zacząć brać odpowiedzialność za swoje życie, prawda?
-...i w ogóle się nie udzielaj na tematy, o których nie masz totalnie pojęcia. - dotarły do mnie słowa wypowiedziane przez Adriana i tym samym sprowadziły mnie na ziemię. Przez kilka sekund zastanawiałam się nad tym, czy nie wtrącić się do ich debaty i uspokoić oboje, co w  sumie byłoby sprawą niemal beznadziejną do wykonania, ale ostatecznie machnęłam na to ręką. Pogadają, powarczą, pomarudzą, trochę pokrzyczą i znowu będzie jak zawsze. Celowo nie powiedziałam, że normalnie, bo normalność to ostatnie słowo jakiego bym użyła opisując codzienność z tą trójką świrów.
Dobra, koniec marudzenia, stękania i jęczenia! Co ma być to będzie, żyje się tylko raz i w ogóle carpe diem, nie?
Ponownie sięgnęłam po swój telefon, przełykając ślinę i z determinacją wchodząc ponownie do skrzynki odbiorczej. Walić to, raz kozie śmierć!

"Kiedy i gdzie?"

I obym nie żałowała tej decyzji w najbliższym czasie znacznie bardziej, niż mogłabym w stanie zdzierżyć.



*******
Jakies sto lat pozniej, dodając z telefonu, czego kurewsko nie lubie, ale jest.
Krotko, nudno i jakos tak przejsciowo, ale mam nadzieje, ze w nastepnym bedzie sie dzialo juz wiecej.
Takze tego, do nastepnego!

PS: DZIEKUJE ZA KOMENTARZE, SERIO!
PS2: przepraszam za czestotliwosc dodawania rozdzialow, zdaje sobie sprawe, ze jestem czasami do dupy, ale wena ostatnio nie jest moim sojusznikiem, ani trochę, wena, albo lenistwo, tego jeszcze nie ustalilam.
PS3: nowy postaram sie dodac szybciej, I promise!

EDIT:
założyłam tt, gdzie będę podawać informacje o nowych rozdziałach, jakieś ciekawostki, może spojlery, chętnych i zainteresowanych zapraszam! :)
@nikax92_ff

4 komentarze:

  1. AHAHAHAHHAHAHAAHAHAHAHHAHAHAAHAHAHAHHAHAHAAHAHAHAHHAHAHAAHAHAHAHHAHAHAAHAHAHAHHAHAHAAHAHAHAHHAHAHAAHAHAHAHHAHAHAAHAHAHAHHAHAHAAHAHAHAHHAHAHAAHAHAHAHHAHAHAAHAHAHAHHAHAHAAHAHAHAHHAHAHAAHAHAHAHHAHAHAAHAHAHAHHAHAHAAHAHAHAHHAHAHAAHAHAHAHHAHAHAAHAHAHAHHAHAHAAHAHAHAHHAHAHAAHAHAHAHHAHAHAAHAHAHAHHAHAHAAHAHAHAHHAHAHAAHAHAHAHHAHAHAAHAHAHAHHAHAHAAHAHAHAHHAHAHAAHAHAHAHHAHAHAAHAHAHAHHAHAHAAHAHAHAHHAHAHAAHAHAHAHHAHAHAAHAHAHAHHAHAHAAHAHAHAHHAHAHAAHAHAHAHHAHAHAAHAHAHAHHAHAHAAHAHAHAHHAHAHAAHAHAHAHHAHAHAAHAHAHAHHAHAHA MASZ Z BANIĄ!
    Na ciul jej durne spotkanie z jakimś pajacem i jego partnerem? Nie rozumiem. Chyba ma ochotę na kawę i nie ma kto jej postawić... kawy. Dobra niech już idzie na to spotkanko, pociśnie dziada, a potem poleci wiadomo do kogo, bo tak ma być i koniec.
    PS. Nie ma za co.
    Ps2. Spokojnie będę wyciągała Twoje obietnice :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dialog Adriana i Dara to klasyka gatunku �� musiałam wycierać ekran na moim tel bo parsknęłam śmiechem jak mały prosiaczek!
    Nie rozpraszaj się gadką, że jesteś beznadziejna tylko się skup i obmyslaj ciąg dalszy.
    pozdro
    P.S. Chris idioto wyrzuć to z siebie!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekałam! Jak tylko zobaczyłam nowy rozdział, pod jarałam się jak nie wiem co ;) . Ja już czekam na spotkanie Leny . ohoho gruba akcja ;)
    Pozdrawiam ;) i pisz mi tutaj szybko ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja już mam motyw co będzie dalej!;-)

    OdpowiedzUsuń