poniedziałek, 3 listopada 2014

10.

Sama nie wiem jakim cudem udało mi się podnieść z łóżka niedzielnym popołudniem. Późnym popołudniem, warto zaznaczyć. Nadrabianie straconego czasu, który spędziliśmy z dala od siebie należało uznać za jak najbardziej rozpoczęte i w związku z tym chłopacy całą czwórką wbili do mojego mieszkania. Mojego, chociaż ustaliliśmy, że to już nie będzie moja prywatna własność ponieważ dzielić ją będę z Adrianem. Miejsca wystarczy dla nas obojga, a ja tak cholernie się za nim stęskniłam, że tak czy inaczej, nigdzie bym go stąd nie wypuściła. Nie to żeby on jakoś specjalnie się przed tym wzbraniał.
Tak czy inaczej do prawie czwartej nad ranem gadaliśmy o wszystkim o czym tylko się dało. Śmiechom i wygłupom oczywiście nie było końca, a uśmiech chyba nawet na sekundę nie zniknął mi z twarzy. Tak bardzo za nimi tęskniłam, że to jest wprost nie do ogarnięcia. Zupełnie nie wiem jak poradziłam sobie tyle czasu bez Adriana, który cały czas byłby przy mnie. Nawet bez Chrisa i Darcy'ego, których przecież widywałam w Australii, z jednym nawet przez ten czas mieszkałam pod jednym dachem, ale nawet to nie pomogło w pokonaniu tęsknoty. Tej pozytywnie nastawionej do życia dwójki zawsze i wszędzie będzie mi mało. I nawet jeśli nie widziałabym ich tylko dzień to i tak już by mi ich brakowało. No i jest jeszcze Ryan, który jest zupełnie jak taki starszy brat, z którym mogę o wszystkim porozmawiać, który potrafi na mnie wpłynąć swoją siłą perswazji i który zawsze pragnął mojego dobra.
Rozmawialiśmy absolutnie o wszystkim i wiadome było, że temat naszych rozmów chcąc nie chcąc zejdzie w końcu na osobę Andreasa. Chłopacy starali się jak mogli odwlec to w czasie, ale w końcu było to nieuniknione.
-Chyba po raz pierwszy, z pełnym spokojem mogę powiedzieć, że mam to już za sobą. - odpowiedziałam na pytanie odnośnie Szweda i całej tej chorej sytuacji między nami. - Chris miał rację, że ten wyjazd dobrze mi zrobi. - szturchnęłam łokciem chłopaka siedzącego po mojej lewej stronie. - Oswoiłam się z tym, nabrałam do tego dystansu i w końcu uporałam się z tą całą mieszanką uczuć, których wcześniej było we mnie zdecydowanie zbyt dużo. Kuracja najwyraźniej przebiegła zgodnie z planem.
-No i to mi się podoba! - Adrian przytulił mnie jednym ramieniem.
-Czyli koniecznie trzeba to opić! - do rozmowy wtrącił się Darcy, a to co powiedział automatycznie spotkało się z aprobatą starszego z Australijczyków.
-A z wami jak widzę wszystko po staremu. - przewaliłam oczami, na co oboje tylko się wyszczerzyli.
Nawet te kilka godzin nie były wystarczające żeby nadrobić za jednym zamachem tę prawie dwuletnią przerwę w spotkaniach w takim gronie, ale pod wpływem zmęczenia musieliśmy w końcu skapitulować. Zmiana czasu zaczęła powoli dawać mi się we znaki i oparta głową o ramie Chrisa nawet nie wiem w którym momencie odpłynęłam. Obudziłam się dopiero w swoim pokoju, we wczorajszym ubraniu, z którego pozbyłam się niewątpliwie z czyjąś pomocą tylko bluzy i butów, a w mieszkaniu oprócz mnie nie było nikogo. Ze stolika stojącego koło łóżka sięgnęłam po swój telefon i jedno spojrzenie na wyświetlacz dało mi odpowiedź, dlaczego jestem sama. Otóż zegarek wskazywał godzinę 15:21, a więc chłopacy na pewno są już na stadionie, czekając na rozpoczęcie meczu. Już miałam odłożyć telefon na swoje miejsce, gdy ten zawibrował mi w dłoni oznajmiając nadejście nowej wiadomości.

'W salonie na stoliku leży plakietka dla ciebie. Dzisiaj jesteś w moim teamie, skarbie;d'

Nadawcą był nie kto inny jak Chris.

'Będę naprawiać ci silnik i regulować sprzęgło?;d'

'Eee, może niekoniecznie, jednak chciałbym coś dzisiaj wygrać;d'

'Jesteś głupi;d'

'Ale to uwielbiasz;d'

No tak, na to już nie miałam żadnej odpowiedzi. Bo rzeczywiście, uwielbiałam to. Uśmiechnęłam się sama do siebie, kierując swoje kroki do salonu, gdzie na stoliku rzeczywiście leżała plakietka, przyczepiona do klubowej smyczy, umożliwiająca mi wejście do parkingu maszyn. Czego ten Chris nie wymyśli.
Pokiwałam z rozbawieniem głową, po czym ruszyłam do kuchni. Wypadałoby coś zjeść, żeby nie paść jak ważka z głodu w połowie meczu. Wprost marzyły mi się kanapki z rzodzkiewką i jakiś rogalik. Otworzyłam lodówkę i aż jęknęłam. Oprócz światła i powietrza była tam tylko margaryna i jakiś bliżej nieokreślony jogurt. Z rezygnacją zamknęłam drzwiczki i wtedy mój wzrok padł na szafkę, na której stała jakaś reklamówka. Koło niej natomiast leżała karteczka z pismem niewątpliwie należącym do Adriana.

'Za pustki w lodówce nie bij! Smacznego chociaż trochę;)'

Reklamówka natomiast zawierała bułki, rzodkiewki, waniliowy jogurt i rogalika z nadzieniem o smaku toffi. Ten chłopak naprawdę zna mnie na wylot.


***


Po szybko zjedzonym śniadaniu i jeszcze szybszym prysznicu, ubrałam się we wcześniej przygotowane ubrania, a więc krótkie, brązowe spodenki i czarną koszulkę z napisem 'Chris Holder Racing'. W końcu skoro mam być członkiem ekipy, to trzeba to robić pełną parą! Na nos wcisnęłam okulary przeciwsłoneczne, wzięłam jeszcze torbę do której wpakowałam portfel, telefon i klucze od mieszkania, na nogi wciągnęłam czarne sandały z cienkimi paseczkami i na płaskim obcasie, po czym wyszłam z domu.
Pogoda ponownie pozytywnie mnie zaskoczyła, na dzień dobry witając mnie promieniami majowego słońca. W normalnych warunkach prezentowany przeze mnie strój byłby czymś rzadko spotykanym w maju, ale nie dzisiaj. Temperatura wynosiła gdzieś w przybliżeniu około 26 stopni, a więc było wystarczająco ciepło na ubiór tego typu.
Sama droga na stadion nie zajęła mi wcale aż tak dużo czasu bo już po kilkunastu minutach znajdowałam się tuż przy wejściu do bram parkingu maszyn. Podałam swoją nowo wyrobioną plakietkę jednemu z ochroniarzy, który popatrzył na mnie jakbym urwała się z kosmosu, po czym chcąc nie chcąc wpuścił mnie do środka. Podziękowałam mu lekkim skinieniem głowy i delikatnym uśmiechem, by zaraz potem skierować się w stronę parkingu.
A tam oczywiście jeszcze nic specjalnego się nie działo. Żużlowcy przebrani w kewlary snuli się smętnie wte i we wte najwyraźniej nudząc się przeokrutnie. Mój wzrok szybko zlokalizował Chrisa, który w towarzystwie Ryana i Adriana siedział w swoim boksie i zawzięcie im coś tłumaczył.
-Cześć ziomki poziomki! - od razu do nich podeszłam.
-Ulala, ja to chyba będę musiał cię na stałe wciągnąć do mojego składu. - Chris zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu, uśmiechając się szeroko.
-Jesteś głupi. - przewaliłam oczami. - Dzięki za śniadanie. Ty chyba naprawdę zawsze wiesz czego mi akurat potrzeba. - zwróciłam się do Adriana.
-Zdziwiona? - on również się uśmiechnął. - Zbyt długo cię znam i to dlatego.
-Coś w tym chyba naprawdę jest. - stwierdziłam. - A ty może byś się sunął ździebko i zrobił miejsce swojej ukochanej Lenie co? - tym razem skierowałam swoją uwagę z powrotem na Chrisa, który siedział wygodnie rozłożony na jedynym w jego boksie krześle. - Kultury za grosz, poważnie. Już nawet Darcy ma jej więcej.
-Ooo teraz to przegięłaś. - zmrużył oczy. - Jak już koniecznie musisz usiąść to chodź. - poklepał swoje kolana, szczerząc się jak głupi. Ja natomiast tylko wzruszyłam ramionami, po czym nie czekając nawet chwili zajęłam wskazane przez bruneta miejsce.
-Tylko się nie wierć. - odwróciłam się do niego.
-Już się tak nie stresuj. - tym razem to on przewalił oczami.
-Ale wy razem słodko wyglądacie. - palnął w pewnym momencie Ryan, przyglądając nam się z uwagą. Reakcją Adriana było parsknięcie głośnym śmiechem, Chrisa szeroki uśmiech, a moją popukanie się kilka razy w głowę na znak głupoty najstarszego z Australijczyków. - No co, dzielę się z wami swoimi spostrzeżeniami. To źle?
-Czasami zachowaj je lepiej dla siebie. - stwierdziłam.
-Ej, czyli co? Nie wyglądamy razem słodko? - Chris podniósł się lekko z krzesła, przytulając się mocno do moich pleców. - Ranisz mnie w tym momencie, nie wiem czy zauważyłaś. - już miałam mu odpowiedzieć, kiedy akurat przed boksem Holdera ustawiły się dwie dziewczyny w odblaskowych kamizelkach, robiąc z zapałem zdjęcia. Zanim zdążyłam zareagować, poszły gdzieś dalej.
-Jak to wywołają to chyba odkupię od nich dwie odbitki, oprawię w ramkę i dam wam w prezencie na taką przyspieszoną Gwiazdkę. - nadal produkował się Ryan. Tym razem już nawet nie chciało mi się tego komentować, więc ograniczyłam się do wymownego pokiwania z politowaniem głową.
-Nie chcę wam przerywać tej zapewne miłej atmosfery. - do naszego zbiorowiska podszedł Michael Jepsen Jensen, młody Duńczyk, który w składzie na ten rok zajął miejsce Darcy'ego Warda. Spojrzał na mnie i Holdera i tylko puścił nam oczko przez co od razu pomyślałam, że ta 'miła atmosfera' była skierowana głównie do nas. - Trener z prezesem wzywają na przedmeczowe zebranie.
-No to idziemy skoro tak. - Ryan z Adrianem od razu ruszyli za Duńczykiem.
-Puścisz mnie? - zapytał Chris, bo ja nadal siedziałam mu na kolanach. - Wiem, że mi czasami jest się mega trudno oprzeć, ale jednak chciałbym dzisiaj wystąpić w tym meczu.
-Już tyle nie gadaj. - podniosłam się z jego kolan. - I nie komentuj. - dodałam widząc, że Australijczyk już otwiera usta żeby coś powiedzieć. Tak to tylko kolejny raz dzisiejszego dnia uśmiechnął się szeroko, szybko musnął swoimi ustami moje czoło po czym ruszył za resztą kolegów z drużyny.
'Co za głupek', pomyślałam, siadając z powrotem na krześle.
'Ale mimo wszystko, kochany głupek', dodałam po chwili uśmiechając się sama do siebie.
Dobrze zrobiłam, że wróciłam do domu. Bez niektórych rzeczy czy osób w życiu zbyt długo się nie pociągnie.
A dla mnie niewątpliwie takim motorem napędowym była ta czwórka, nawet jeśli Darcy obecnie stawia swoje kroki w Gdańsku. Mam świadomość, że zawsze są po mojej stronie i to mi wystarcza.



*******
Enjoy!
xx ;)


2 komentarze:

  1. O jejku, o jejku! Jak mi się miło czyta o Lenie i o Chrisie! Tutaj już się coś kręci, tralalalaal :D I nie mów, że nie, bo nawet jeśli jakimś cudem tego nie akceptujesz to mnie to nie interesuje! Ja już zaplanowałam im wspólną przyszłość. Żadne tam adrenaliny, cytując pomorską ;P PS. Biedny Dariusz na wygnaniu :(

    OdpowiedzUsuń
  2. w końcu dotarłam i tutaj !
    Lecimy.
    ADzik to bliźniaczy brat Leny.Podkreślam i nawet mogę przeliterować jeśli będzie tak potrzeba : B R A T
    Zgadzam się z Mon, że wspólna przyszłość czeka na Lenę i Chrisa ! <3 <3 <3 yeaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaah.Milion razy tak na dobry początek :D
    yeeeeew, wohaaa i jakieś inne okrzyki również mile wykrzykiwane :D
    Wróciła Lena to i wróciły imprezy ! hahahahha biedy Darcy.Foreva Alone w Gda.Raczej sobie nie poimprezuje chyba, że będzie łapał jakieś teleporty :D
    generalnie LKF zagłosowało i oczekujemy na nowy rozdział :D
    w poprzednich zapomniałam dopisać więc napiszę tutaj póki pamiętam : WENYYYYYYYYYYYY <3

    OdpowiedzUsuń