Październik,
2008.
Stojąc
przed lustrem widziałam w odbiciu dziewczynę o ciemnych włosach, równie
ciemnych oczach, niepewnej minie i niepewności w tęczówkach. Śnieżnobiała
suknia zdobiąca jej ciało, kontrastowała z jej ciemną karnacją, nabytą podczas
niedawnej, kilkudniowej wycieczki do słonecznej Hiszpanii. Delikatny welon opadał swobodnie w
dół, dopełniając całego wizerunku.
Kim była
ta dziewczyna?
Czy w
najważniejszym dniu swojego życia nie powinna emanować szczęściem na zewnątrz,
promienieć uśmiechem i pewnością siebie?
Czy nie
powinna być całkowicie i niezaprzeczalnie przekonana o słuszności swojego
postępowania?
I
szczerze powiedziawszy, w głębi duszy tak właśnie się czuła.
Wiedziała
co robi, wiedziała że jest to najważniejsza chwila w jej życiu, że nic nie
będzie w stanie tego momentu zastąpić.
Tylko
dlaczego podświadomie czuła, że coś pójdzie nie tak? Że coś jest nie do końca
doskonale?
Przecież
goście zapewne już czekają.
Podobnie
jak wystrojony kościół, ksiądz, druhna, zapłakani rodzice. Zapłakani łzami
szczęścia.
A
dziewczyna z odbicia w lustrze wcale nie była spokojna i opanowana.
Przecież
ona sama jest jeszcze dzieckiem!
Dziewiętnaście lat to nie jest odpowiedni wiek do zamążpójścia. Powinna teraz szaleć,
imprezować z kim się da, korzystać z pełni życia, a nie uwijać sobie
szczęśliwego gniazdka z mężem.
Ale co
zrobić, kiedy serce za każdym razem bije mocniej na jego widok? I dzieje się
tak już od prawie trzech lat. Nieprzerwanie, dzień po dniu zakochiwałam się w
nim coraz bardziej, delektując się każdą sekundą z nim spędzoną.
I tylko
to się teraz liczyło.
Bo cóż
może być ważniejszego od prawdziwej miłości?
***
-Lena,
możemy porozmawiać? - cichy szept rozbrzmiał tuż koło mojego lewego ucha.
Spojrzałam na Andreasa, nie ukrywając zdziwienia. Za parę minut rozpocząć się
miała ceremonia ślubna, a on prosi mnie o rozmowę?
Cichy
głos w mojej głowie kolejny raz alarmował mnie, że coś jest nie tak. Nie
zwracałam na niego uwagi. Nie teraz, nie w tej chwili. Przecież teraz nic już
nie może się źle stać, prawda?
-Okej,
chodźmy do tej bocznej kapliczki. - złapałam go za dłoń, po czym oboje udaliśmy
się we wskazane miejsce. Przymknęłam lekko drzwi, wpatrując się z uwagą w twarz
ukochanego, starając się wyczytać z niej jakikolwiek znak dotyczący tego, co
się stało.
Andreas
nerwowo chodził po pomieszczeniu, wykręcając ze zdenerwowaniem palce swoich
dłoni.
-Możesz w
końcu przestać i powiedzieć mi co się stało? - spojrzałam na niego z uwagą. -
Skarbie, co się dzieje? - pogłaskałam go czule po policzku. Przymknął na
moment oczy, jakby delektując się tym gestem, po czym złapał moją dłoń w swoją
i delikatnie oderwał ją od swojej twarzy.
-Nie
mogę. - spuścił wzrok na podłogę.
-Czego
nie możesz? - serce przyspieszyło swój bieg, krew szumiała mi w uszach."Nic złego nie może się już stać! Nie może!"
-Nie mogę
tego zrobić. Ja... - pokiwał nerwowo głową, jakby chciał odegnać od siebie złe
myśli. - Nie mogę wziąć z Tobą dzisiaj ślubu.
Na moment
zapomniałam jak się oddycha, zapomniałam o mruganiu, zapomniałam o całym
świecie. O świecie, który jeszcze kilka minut temu był przepełniony szczęściem
i marzeniami o przyszłości bez żadnej skazy. Teraz z tego świata zostały już
tylko zgliszcza.
Co on
przed chwilą powiedział?!
-Mógłbyś...
Ja chyba... Nie... To jakiś... Boże! - zakryłam na moment twarz dłońmi, kręcąc
nerwowo głową. - Powiedz, że żartujesz.
-Lena,
jesteś dla mnie osobą ważną, jeśli nie najważniejszą, ale... - na moment
zamilkł, rozcierając palcem wskazującym skroń. - Nie mogę tego zrobić.
Przepraszam... - ucałował z celebracją moje czoło, po czym wyszedł z
pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi z cichym kliknięciem.
Wyszedł z
pomieszczenia, z mojego życia, z tej właśnie chwili, zostawiając mnie samą z
burzą w umyśle i rozharatanym doszczętnie sercem.
*******
Witam i o zdrowie pytam :)
No więc tak, mamy prolog, i to prolog, który powstał w uwaga... 2009 roku o.O
Nie będę zdradzać absolutnie żadnych szczegółów odnośnie tego opowiadania, wszystko wyjaśni się w miarę pojawiania się kolejnych części :)
Co jeszcze mogę dodać?
Mam nadzieję, że te opowiadanie przypadnie wam do gustu tak samo jak moje poprzednie (to).
O częstotliwości dodawania kolejnych części nie chcę również nic mówić, bo nie chcę składać deklaracji, które w przyszłości mogą być bez pokrycia.
Będę starała się dodawać w miarę możliwości :)
Więc, do usłyszenia?
xxx
PS: dziękuję Rose, za cudowny szablon! wiem, mówię Ci to osiem razy dziennie, ale jesteś nieziemska! *_*
PS: dziękuję Rose, za cudowny szablon! wiem, mówię Ci to osiem razy dziennie, ale jesteś nieziemska! *_*
https://twitter.com/nikax92